Wróciłem dziś do domu zmęczony pracą, wkurzony na kilku ludzi, poirytowany późną porą, brakiem obiadu, rachunkami które będę musiał za chwilę zapłacić, rozmyślałem o kiepsko prosperującej firmie itp. Ot dzień jak co dzień.
Obejrzałem ten film i zrozumiałem, jak bardzo moje problemy są nieistotne...
Niestety, nie jest tak, jak piszesz. Możemy płakać, możemy współczuć, możemy pomagać, ale i tak najważniejsi jesteśmy sami dla siebie. Powinniśmy mieć, oczywiście, dystans do życia i do siebie, ale MOJE problemy są DLA MNIE najistotniejsze. Wszyscy tak uważają, mało kto się do tego przyznaje. Co do filmu - takie produkcje są bardzo potrzebne, ale nie po to, by współczuć i estetycznie się wzruszyć, ale z tego powodu, by choć niektórym z nas otworzyć oczy na na chorobę czy niepełnosprawność.