są filmy o tańczeniu oczywiscie romantyczne i inne takie sratytaty ale są logiczne a tutaj poprostu masakra,
kobieta żyje w związku i jest zaręczona z facetem który kompletnie do niej nie pasuje (no ale skoro z nim jest zaręczona to chyba szcześliwa co nie?) nie umie nie lubi i nieinteresuje sę tańcem więc i tak zostaje głównym reporterem konkursu o tańcu, tam poznaje faceta przystojnego budowlańca który ładnie pachnie i świetnie tańczy i na koniec filmu są ze sobą.
jak by to była historia o facenie to byłby określany mianem zdrajcy chama i świni, a ona "poprostu odnalazła miłość" i teraz narzeczony stomatolog co? nie to że poszkodowany nie to że trafił na głupią laskę dla której robił wzsystko nie.. poprstu dobrze mu tak i już
facet nic złego nie zrobił został zdradzony i wszyscy kochamy panienkę i jej kibicujemy,
ale jak facet zdradzi bo ma dosyć kobity to wszyscy mamy go nie nawidzić,
i od co tyle w tym braku logiki,
są romansidła naciągane wybujane ale maja sens, a tutaj jest to koszmar
Zgadzam się. Miko najpierw wali kazania, jak to jej ojciec niewrażliwy na uczucia innych, po czym sama zostawia na lodzie narzeczonego w kościele w dzień ślubu, bez słowa wyjasnienia. Bo on oczywiście żadnych uczuć nie ma, a w każdym razie one się nie liczą. Super.