tyle, że pod koniec twórcy zdecydowanie przedobrzyli z tym "happy-endowaniem". wypadło to conajmniej sztucznie i koszmarnie hollywoodzko. ale i tak ogląda się miło. ot, takie bezpretensjonalne i krzepiące kino dla całej familii. prawdziwej rzeczywistości w tym raczej niewiele, ale twórcom chyba też nie za bardzo o to chodziło. celem była taka sympatyczna bajeczka z rozbudowanym wątkiem życiowej przemiany. więc obiektywnie- niezła robota, ale całkowicie subiektywnie- już trochę mam dość tych bajeczek, bo zdążyły mi się przejeść już w wydaniu zachodnim.
Dokładnie, film bardzo sympatyczny i pozytywny, momentami naprawdę śmieszny, może troche za dużo w końcówce happy endu, ale mnie osobiście to wcale nie razi, wręcz przeciwnie - nie wyobrażałem sobie innego zakończenia :-) dokładnie tak powinno być w tym filmie, jak ktoś chce się podołować to niech sobie Plac Zbawiciela obejrzy.
Chyba nie powinno się oceniać filmów według "polskich standardów"... Sztuka winna mieć wartość uniwersalną. Chociaż, gdyby przyjąć taką zasadę, polskie kino współczesne nie miałoby chyba racji bytu...
Ale w zasadzie całkowicie się zgadzam.
Mi ten film jednocześnie podobał się i nie podobał - w sumie oglądało sie przyjemnie, ale z drugiej strony oczekiwałam więcej. Dużo więcej.